Sezon rozpoczęty!
Piękny wiosenny dzień nie mógł wyglądać inaczej niż w pobliskiej skale. Okres jesienno-zimowy spędziłem na sztucznej ścianie, więc czas najwyższy wyjść w plener. Obowiązki obowiązkami, ale trening wspinaczkowy trzeba zrobić (nawiasem mówiąc 15minut wcześniej skończyłem trening na szosie). Tym razem zamiast jechać na panel wybraliśmy się w pobliski kamieniołom. Miejsce, w którym każda droga jest nam znana jak własna kieszeń.
Mimo wszystko to miejsce daje radość i spełnienie między innymi dlatego, że jest 5minut od domu.
Jest jedna droga, która zawsze sprawiała kłopoty. Po standardowej rozgrzewce w pięknym klimacie, powiewie ciepła i przyjemnej skale przenieśliśmy graty pod Anty-Hokeja. Nie mogło być inaczej, zima którą solidnie przepracowałem dała świetne efekty. W końcu droga puściła i to bez większych problemów.
Piękne jest to uczucie, ta magia wspinaczki. Skupienie nad każdym ruchem, wyłączenie się z tego wszystkiego co nas otacza. Jest tylko człowiek skała, natura. Im wyżej tym inna perspektywa, inny widok, inna myśl. Nie ma nic piękniejszego niż zachód słońca z drogi, którą właśnie się kończy. Ostatnie promienie padające na twarz, zawsze poszerzają uśmiech i radość, że dzień kończy się w tak pięknych okolicznościach.
A jak pogoda dopisuje to szkoda kończyć. Co prawda robi się ciemno, ale z czołówką też da się wspinać. Dlatego na zakończenie dnia nie odpuszczaliśmy cyfry i zrobiliśmy sobie „Obrazki”, bardzo przyjemna droga, która wymaga trochę skupienia, tym bardziej jak niezbyt wiele widać.
Tym sposobem zastała nas noc. Temperatura szybko spadła, mimo to szkoda było opuszczać to magiczne miejsce. Cisza, spokój, Ślęża, gwiazdy, nietoperze. Klimat mistrzostwo świata.
To był właśnie jeden z tych dni, w których doceniam swoje życie i miejsce gdzie mieszkam. W ciągu dnia mam piękne tereny, żeby pobiegać po lesie, pojeździć na szosie a do tego pobliski kamieniołom gdzie można się powspinać.