Sardynia cz.3 ostatnia

To już ostatnia część fotorelacji z Sardynii. Po powrocie z tego jakże ciepłego, słonecznego i radosnego kraju ciężko odnaleźć się w pochmurnej i szarej codzienności. Czas najwyższy zakończyć roztrenowanie i powrócić do treningów, może wtedy uda się znaleźć motywację do działania. Tym czasem pozostaje jeszcze we wspomnieniach. Niech i wam te zdjęcia rozjaśnią codzienność 🙂

Niesamowity okazał się rejon o nazwie „Punta Pilloca”. Przeogromna ściana, na której znajdowało się 64 dróg wspinaczkowych.

Słońce jak zwykle dawało ostro popalić, ale my nie dawaliśmy za wygraną wspinając się na kolejnych to drogach. Razem zrobiliśmy tutaj 100metrów ściany.

Po raz kolejny widok od strony asekuranta. Tym razem Jacek robi drogę o nazwie „Ice” o długości 25 metrów

Potem role się odwróciły i miałem okazję podziwiać okolice z wysokości stanowiska. Po lewej ogrom ściany Punta Pilloca a po prawej droga wiodąca do nieczynnej już kopalni.

Sugerując się pozycją GPS oraz nawigacją nie do końca wybraliśmy najłatwiejszy sposób na dotarcie pod ścianę. W związku z tym czekał nas ponad 1h30min marsz najpierw w skały a potem do samochodu.

Na szczęście auto, które zostawiliśmy w połowie szutrowego podjazdu stało tak jak je zaparkowaliśmy 🙂 Twingo dało sobie radę z szutrowo kamienistym terenem 🙂 Trochę przypomniały mi się podróże po Nepalu.

Widok z parkingu na wyrastającą z morza skałę.

Ostatnim regionem w jaki się udaliśmy była „Masua”. Trzeba przyznać, że położenie skał nad morzem Śródziemnym dawało niesamowite wrażenia. Przestrzeń oraz ekspozycja była mocno odczuwalna, nie mówiąc o upale i pełnym słońcu 😉

Na szczęście przy niektórych drogach były drzewka pod, którymi można było złapać chwilę oddechu.

Przy niektórych drogach można było napotkać rosnące kaktusy 🙂

Końcówka dnia to idealna pora do wspinaczki, zarówno pod względem temperatury jak i widoków 😉

Oprócz wspinania był również czas na chwile relaxu i kąpieli morskich

dsa

Najpiękniejsze były zachody słońca…