Ruivo Plus – ogólne wrażenia
Ruivo Plus i moje doświadczenia.
Często pytacie mnie jak jest z użytkowaniem tego modelu, w związku z tym stwierdziłem, że podzielę się z wami swoimi doświadczeniami i spostrzeżeniami.
Tak się składa, że od ponad miesiąca jestem w Australii i mam świetną okazję do testowania Monków. Aktualnie jest tutaj pełnia lata, więc temperatury skłaniają do założenia minimalistycznych sandałów. Warto mieć je na stopach, bo ścieżki czy piasek na plaży potrafią być tak nagrzane, że trudno jest wytrzymać na boso. Natomiast w butach stopa od razu byłaby zagotowana.
No dobra, pomyślicie sobie jak to jest, że będę pisał o 5mm podeszwie i swoich doświadczeniach, skoro już dawno powinienem to wiedzieć. No właśnie trudno jest mi doświadczyć i przechodzić wszystkie modele sandałów, więc jeśli jest coś nowego to bazuje na osobach, które testują. Ja osobiście od ponad 3 lat używałem modelu Manaslu Desert czyli wersji na 10mm podeszwie z cordurą. Tak pokochałem te sandały, że nie potrafiłem ich ściągnąć z nóg i wymienić na nowe. Zresztą zawsze brakuje mi czasu na to, żeby zrobić dla siebie sandały. Nie zmienia to faktu, że nastał czas na nowe Monki i stwierdziłem, że spróbuje wersji najcieńszej. Bo okazuje się, że zdania są podzielone, jedni są zachwyceni a inni nie do końca. Zatem dorzucę swoje trzy grosze a wy będziecie mogli sami wyciągnąć wnioski.
Zaczął bym od początku czyli od budowy i cech charakterystycznych.
W modelu Ruivo Plus mamy do czynienia z 5mm podeszwą Vibram, która podklejona jest wyściółką skórzaną, co daje razem niecałe 6mm grubości. Dzięki temu sandały te są bardzo lekkie i elastyczne. Można je spokojnie zrolować w “naleśnika”. Oczywiście podczas użytkowania można to odczuć oczym napiszę poniżej. Ze względu na grubość podeszwy i konstrukcję modelu, paski przechodzą bezpośrednio przez podeszwę. Można być spokojnym, ponieważ paski znajdują się w takich punktach gdzie nie ma kontaktu bezpośrednio z podłożem. No chyba, że ktoś wybierze się w teren gdzie wystepują bardzo ostre kamienie, które tną nawet podeszwę (mówię to z doświadczenia jednego z klientów). Czasem w nadmorskim lub nadoceanicznym terenie występują takie skały, które w żargonie wspinaczkowym określa się jako zjadające skórę.
Układ pasków jest poprowadzony w sposób klasyczny, przez co przypomina tradycyjne sandały. Jednak w przypadku Monków mamy do czynienia ze stosunkowo cienkimi i przyjemnymi paskami poliamidowymi o szerokości 13mm. Paski te świetnie sprawdzają się w użytkowaniu zarówno w terenie suchym jak i mokrym. Ich główną cechą jest duża wytrzymałość na przetarcia oraz bardzo dobre dopasowanie się do stopy. Po za tym są odporne na promienie UV przez co nie tracą koloru. Dodatkowo kiedy są mokre nie sprawiają dyskomfortu chłodu dla stopy i bardzo szybko schną.
Warto jeszcze dodać, że sandały zakłada się w bardzo szybki sposób. Umożliwia to zastosowana klamerka zatrzaskowa. Jednak z doświadczenia powiem, że po pierwszym wyregulowaniu pasków później praktycznie nie rozpina się klamerki tylko wsuwa się pasek na stopę i już komfortowo sandały trzymają się na nodze.
Wrażenia i właściwości czyli jak to wygląda w boju:
Czas w Australii to przede wszystkim aktywne spędzanie czasu. Mam tutaj na myśli codzienne spacery wzdłuż oceanu, surfing, bieganie, wyjazd na basen otwarty czy na ściankę wspinaczkową. Po za tym zwiedzanie miasta czy tygodniowy trip samochodem gdzie codziennie spaliśmy na campingu.
Taki wachlarz zajęć i doświadczeń daje pełne spektrum do opisania wrażeń i wyciągnięcia wniosków.
Zacząłbym od tego, że lubię minimalizm, ale na początku te 5mm budziło we mnie lekki opór. Jak się okazało od samego początku polubiłem się z tą podeszwą i chodzę w tym modelu non stop. Domyślam się, że można różnie sobie o mnie pomyśleć, bo sam piszę o własnym produkcie, ale jestem szczery w tym co piszę i nie nawijam makaronu na uszy. Po prostu uwielbiam te Monki i często po całym dniu ich użytkowania mówię sam do siebie, ale one są super. Pewnie dlatego nie wygasa moja pasja do ich tworzenia i dzielenia się swoją pasją, bo po prostu wierzę w to co robię i chce przekazywać dalej swoją pasję i dobry produkt stawiając na jakość.
No dobra przejdźmy do moich obserwacji i refleksji.
Na samym początku chciałbym zacząć od pierwszych wrażeń i istotnej kwesti, na którą warto, żeby każdy użytkownik zwrócił uwagę. Mam tutaj na myśli profilowanie/kształtowanie się sandałów. Jest tak, że na początku kiedy założymy sandały są one płaskie i nie do końca chcą idealnie leżeć na stopie. Dopiero po kilku razach podeszwa i paski idealnie dopasowują się na stopy. Przy pierwszym założeniu można mieć odczucie, że stopa lekko się przesuwa, że pasek lekko dokucza. Na to niestety potrzeba chwili czasu. Dlatego ja zawsze proponuje i sugeruje, żeby najpierw pochodzić po mieszkaniu czy domu. Pod wpływem ciepła od stopy oraz naszej masy ciała podeszwa zaczyna się układać a pod wpływem potu i kontaktu ze skórą paski zaczynają mięknąć i stawać się nie wyczuwalne. Dlatego sugeruje na pierwszy raz nie wybierać się od razu na dzikie harce tylko spokojnie poczuć, wyregulować i czerpać radość.
Jak już sandały idealnie leżą na stopie to później zaczyna się zabawa a tak naprawdę uczucie jakbyśmy nie mieli nic na stopach. Jest lekko i przewiewnie dzięki czemu można użytkować sandały cały dzień. Trzeba jednak uważać na jedną bardzo ważną rzecz! Warto posmarować stopy kremem do opalania. Przez to, że dużą część roku nasze stopy są w butach to mamy bardzo jasne stopy przez co można szybko sparzyć wręcz spalić naszą delikatną skórę. Zatem bądźcie czujni i uważni.
Tak jak wspomniałem sandały używam codziennie, więc na pewno zastanawiacie się jak sprawuje się podeszwa w terenie.
Nawiązując do wspomnianej elastyczności i bardzo cienkiej podeszwy to podczas chodzenia po plaży przednia część sandała (część przy palcach) lubi się podwijać. Czubek lubi zanurkować w piasek przez co podwija się podeszwa. Z sandałami nic się nie dzieje, ale jest to czasem trochę denerwujące. Nie mniej jednak lepiej tak niż iść na boso po rozgrzanym piasku, który parzy stopy.
Tutaj anegdotka. Miałem taką sytuację, że potrzebowałem skorzystać z toalety i wybrałem się na szybko z plaży w stronę wc. Pobiegłem boso, co nie było najlepszym pomysłem bo jeszcze nie wybiegłem z plaży a już miałem problem, bo tak mocno piekły mnie stopy. Myślałem, że jak dobiegne do chodnika to będzie lepiej. Wręcz odwrotnie, był równie mocno nagrzany. Finalnie sparzyłem sobie stopy od spodu. Od tamtej pory zawsze miałem sandały ze sobą.
No dobra a jak się sprawa ma w terenie czyli ścieżki gdzie występują kamyczki, piasek, utwardzone polne drogi. Krótko mówiąc czuć to co mamy pod stopą, jeśli trafimy na ostre kamyczki to daje gwarancję wspaniałego masażu dla stopy. Czasem też trafi się, że kamyczek wpadnie pod stopę, jest to dość uciążliwe i czasem bolesne, więc trzeba wykonać tak zwany strzał z sandała czyli strzelić z tylnej części podeszwy i pozbyć się intruza. Taka cała filozofia i wrażenia.
Kolejne ciekawe doświadczenie to miałem okazję wspinać się w jednym z Parków Narodowych na wielkie drzewo, które miało około 70 metrów wysokości. Droga na koronę drzewa była zrealizowana poprzez pręty, które poprowadzone były dookoła drzewa. Chodząc po prętach podczas wspinaczki po drzewie czułem, że podeszwa jest cieniutka i elastyczna i miałem wrażenie jakbym był na boso, w związku z tym po wejściu na 70m nad ziemię i zejściu tą samą drogą czułem zmęczone stopy. Tak wiem powiecie, że to nieodpowiedzialne itd. Ale jeśli czuje się pewnie to czemu nie? Zresztą Vibram trzyma doskonale, więc często czuje się lepiej niż w butach, które lubią się uślizgnąć.
Kolejna kwestia to kontakt sandałów z wodą. Często pytacie o to czy wyściółkę skórzaną można moczyć w wodzie. Na bazie swoich doświadczeń zawsze odpowiadałem, że tak nie ma żadnych przeciwwskazań, jednak sam niezbyt często zanurzałem sandały w wodzie. Tutaj natomiast mam świetną okazję, żeby tego dokonywać i robię to codziennie. Sandały nie mają ze mną lekko bo codziennie jeździmy na surfing i najpierw idę w sandalsach na plażę, zazwyczaj wchodzę do oceanu zanurzyć stopy zobaczyć jak temperatura wody i wrażenia, potem sandały leżą sobie na plaży (zawsze chowam je pod kocem lub torbą, żeby nie były narażone bezpośrednio na słońce). Po wodnych wojażach zakładam sandały i wychodzimy z plaży i od razu idziemy pod ogólnodostępny prysznic tak aby opłukać deski i pianki ze słonej wody i przy okazji wziąć prysznic. Więc sandały mają ciągły kontakt z wodą i nie mam żadnych uwag w tej kwestii. Jedyne co to tak jak się domyślacie w miejscach styku ze stopą zrobiły się ciemne.
Kolejne doświadczenie to tygodniowy trip podczas, którego odwiedziliśmy wiele miejsc i przede wszystkim campingów. Jak sami wiecie camping wiąże się z codziennym rozbijaniem namiotu (w Australii używa się Swag-ów). Chodzenie przy obozie, chodzenie do toalety pod prysznic, nad ocean itd. Jak dla mnie nie ma nic lepszego niż o poranku wychodząc z namiotu wsunąć na stopy Monki i swobodnie móc się przemieszczać. Nie zależnie od podłoża czułem komfort.
To chyba wszystko czym chciałem się podzielić. Myślę, że jest to konkretna rekomendacja tego modelu. Mimo swojej minimalistyczności i cienkiej podeszwy można stosować go na codzien, choć koncept był taki, że jest to model bardziej obozowy i biwakowy. Moje doświadczenia pokazują, że można wszystko.