Podążając w nieznane… 5 dni do wyjazdu
Już tylko 5 dni pozostało do wyjazdu. W głowie zaczyna pojawiać się coraz więcej pytań a dni uciekają w niesamowicie szybkim tempie. Jesteśmy już po pierwszym pakowaniu. Po krótkiej łamigłówce udało się wstępnie rozłożyć tak rzeczy, żeby pomieścić się w worze transportowym i plecaku zachowując wagę 20kg na bagaż. Przed nami jeszcze etap pakowania żywności, które powędruje do bagażu podręcznego. Ogólnie chcemy zamknąć się w 11kg jedzenia na 30 dni. Przeliczając wagę jedzenia na dzień wyjdzie około 350g na dzień. Po wstępnych przeliczeniach może to dać około 1500kcal. Ile schudniemy to się zobaczy, witaminy mamy ze sobą, więc może nie będzie tak źle. Jednak nie o tym chciałem pisać…
Najprawdopodobniej już za parę dni będę miał możliwość poczuć klimat najwyższych gór. Ze względu na porę roku nie spodziewam się, żeby ktokolwiek pojawił się pod szczytem. No może oprócz Ruskich lub jakiś zwariowanych Polaków. Dlatego też nasz wyjazd nie należy do najłatwiejszych. Dzięki temu daje to radość i satysfakcję. Możemy spotkać się z tą znaną górą praktycznie sam na sam. Już za niedługo będziemy cierpliwie czekać na łaskawość pogody. W porównaniu do niskich szczytów trzeba mieć mnóstwo pokory i szacunku. To już nie jest „chamskie” łojenie tylko coś bardziej szczególnego. Coś na co czekałem. Przed nami prawdziwy ultra maraton. W ostatnim tygodniu spadło około metra śniegu. Wiem, że trzeba będzie torować drogę, aby później została ona zasypana. Trzeba będzie wchodzić do góry aby potem zejść w dół. Na tym w końcu polega aklimatyzacja, czyli coś czego będziemy się uczyć.
Jednak najmniej obawiam się góry, bo w niej pewnie się zakocham. Cisza, brak kontaktu z cywilizacją, pełnia natury i prostoty życia. A z górą jak z kobietą raz słońce i ciepło a w gorsze dni wiatr, śnieg i zawieja. Tak będą mijać kolejne dni, w których niż będzie wypychał wyż. Daj losie szczęście i niech wyż panuje przy górze.
Co do obaw to dotyczą one transportu. W sezonie dotarcie do Base Campu nie stanowi żadnego problemu. W okresie jesienno zimowym może być to problematyczne ze względu na zasypaną drogę. Jeżeli nie uda się dostać transportu to czeka nas 30km marszu. Czyli min. trzy dni w ciężkim terenie a co za tym idzie krótszy czas pod górą i utrata dużej ilości sił i jedzenia. W końcu będziemy mieli na plecach około 30kg. Pytań jest dużo jednak trzeba myśleć pozytywnie!
Trzymajcie kciuki. Może najdą mnie jeszcze jakieś refleksje to napiszę.