Pirin Ultra ogólne informacje i wskazówki

Bansko

Bansko to zdecydowanie kurort narciarski, w związku z tym w sezonie letnim jest tutaj po prostu spokojnie i pusto. Nie ma co się spodziewać hucznych imprez i sporej ilości turystów. Osoby, które szukają spokoju będą bardzo zadowolone. Wiele osób porównuje góry Pirinu do polskich Tatr. Nie da się ukryć, że charakter gór jest naprawdę podobny. Tak samo sprawa się ma z miastem Bansko, którego odpowiednikiem jest Zakopane. Warto jednak zwrócić uwagę, że Zakopane a w szczególności Krupówki to tłumy ludzi, masa prestiżowych sklepów i restauracji. Śmiało mogę powiedzieć, że w Bansku główny deptak aspiruje do takich Krupówek, ale jeszcze długa droga przed nim. W związku z tym można poczuć się jakbyśmy przenieśli się w czasie. Dla mnie osobiście to świetne doświadczenie i pod żadnym względem nie mogę narzekać ponieważ nie lubię tłumów ludzi.

Główny deptak w miejscowości Bansko

Pojawia się pytanie czy jest co robić w Bansku? 

Oczywiście jak najbardziej. W okolicy jest spora ilość szlaków turystycznych oraz miejsc wartych zobaczenia. Do najbardziej wartych uwagi miejsc możemy na pewno zaliczyć:

  • Grań Konchetto (piękna grań poprowadzona od szczytu Banski Suhodol do Kutelo)
  • Najwyższy szczyt Pirinu czyli Wichren (2914mnpm)
  • Grań od Małej Todorki na Todorkę
  • Jeziorka powyżej schroniska Wichren w kierunku szczytu Todorka
  • Kompleks biathlonowy na końcowej stacji gondoli
  • Gondola z centrum Banska (wjazd do końcowej stacji trwa około 25min, piękne widoki na grań Konchetto, Wichren, Todorka)
  • Stoki narciarskie na zboczach góry Todorka
  • Centrum miasta, główny deptak

Warto zwrócić uwagę, że szlak na najwyższy szczyt Wichren (2914mnpm) jest oddalony od centrum Banska o około 10km, w związku z tym warto dostać się do podnóża góry jednym z dwóch możliwych transportów. Są dwie możliwości: dojazd samochodem do schroniska Wichren (200mnpm, około 30minut) lub gondola z centrum miasta na wysokość około 1600mnpm, około 25min.

Z mojego doświadczenia warto mieć w telefonie pobraną aplikację mapy.cz i ściągniętą mapę offline Bułgarii. Dzięki temu jesteśmy w stanie w łatwy sposób nawigować się w terenie a tym samym skorzystać z przebiegu szlaków i ścieżek, które nie zawsze są oczywiste.

widok na grań m.in. Konchetto

 

Pirin Ultra

Jest to bieg, który odbywa się w Bułgarii a dokładnie w Parku Narodowym Pirin. Park ten znajduje się na liście światowego UNESCO.  Cechą charakterystyczną tych gór są piękne widoki, duże ekspozycje a przede wszystkim dzikość i naturalność. Z mojej perspektywy góry nie są często odwiedzane, dzięki temu zachowują swój charakter i nie widać dużej ingerencji człowieka. Warto dodać, że góry te są drugim co do wysokości pasmem górskim w Bułgarii i ósmym w Europie. Najwyższy szczyt o nazwie Wichren znajduje się na wysokości 2914mnpm i można na niego wejść ogólnodostępnym szlakiem prowadzącym m.in. od schroniska Wichren (2000mnpm) do, którego można dojechać samochodem. 

Jak możecie się domyślić organizator imprezy pod tytułem Pirin Ultra postarał się skorzystać z piękna i charakteru lokalnych gór. Dla zawodników przygotował do wyboru trzy trasy każda z czymś wyjątkowym i ekstremalnym. Impreza powstała w 2016 roku, więc do tej pory odbyło się 6 edycji z czego najkrótszy dystans odbywał się tylko 3 razy. Wszystkie trasy należą do serii Skyrunning. 

Dystanse:

  • Pirin Extreme 38km, +/- 3300m limit 14 godzin (najwyższy punkt 2914mnpm)
  • Pirin Ultra 66km, +/- 4200m limit 20 godzin (najwyższy punkt 2686mmpm)
  • Pirin Ultra 160km +/- 11000m limit 50 godzin (najwyższy punkt 2665mnpm)

Każda trasa ma w sobie coś charakterystycznego. Teren, w którym przeprowadzone są zawody jest bardzo techniczny i wymagający dlatego nie można bagatelizować żadnej trasy. Świadczyć o tym mogą choćby limity na poszczególnych dystansach. Nie mniej jednak na zawodników czekają piękne widoki i niezapomniane chwile w dziewiczych górach Pirinu. 

Termin i pogoda:

Do tej pory zawody odbywały się w różnych terminach w zakresie wrzesień-październik. Z moich obserwacji termin jest zmienny a rzutować może na to pogoda, która jest istotnym czynnikiem w przeprowadzeniu zawodów w tak wymagającym terenie. W tym roku zawody odbyły się w dniach 23-25 września. Trzeba przyznać, że mieliśmy bardzo dużo szczęścia względem warunków jakie mieliśmy na trasie. Jeszcze w środę i czwartek pobliskie szczyty były w chmurach a temperatura powietrza była w granicach zera stopni celcjusza. W prognozach zapowiadany był przelotny śnieg. Można sobie tylko wyobrazić co dzieje się na wąskich graniach kiedy skała jest oblodzona. Na szczęście w piątek pogoda znacząco się poprawiła. Co prawda niskie temperatury pozostały natomiast było bardzo słonecznie, dzięki temu skała była sucha. Tak samo sprawa miała się w sobotę. O 7 rano było około -1oC ale za to świeciło słońce i wiał lekki wiatr. Dzięki temu najbardziej techniczne fragmenty były suche. Dało to możliwości do szybkiego pokonywania trasy. Trzeba przyznać, że na krótkim dystansie warunki były idealne, chłodno bo tylko kilka stopni na plusie do tego słońce, które ogrzewało ciało i sucho. Gorzej mieli zawodnicy z ULTRA, którzy w tych chłodnych warunkach mieli do zaliczenia 1 do 2 nocy. 

Zatem nie myślcie sobie, że jedziecie do Bułgarii i będzie cieplutko i przyjemnie. Z racji tego, że są to wysokie góry, warunki pogodowe są zmienne, więc może być ciepło lub zimno. Warto mieć ze sobą więcej sprzętu. 

PS dodam tylko, że w przyszłym roku zawody odbędą się na początku września czyli 8-10 września. 

Lokalizacja i dojazd:

Tak jak na początku wspomniałem zawody odbywają się w górach Pirinu, które usytuowane są w południowo zachodniej Bułgarii. Sama impreza jest organizowana w mieście Bansko, które jest kurortem sportów zimowych. Start i meta zlokalizowane są w samym centrum miasta, można powiedzieć, że na końcu bardzo ładnego deptaka i głównej uliczki wzdłuż, której znajduje się bardzo duża ilość restauracji i sklepów. Trzeba przyznać, że ta część miasta jest najbardziej zadbana i najbardziej urocza. Oczywiście z samego centrum rozpościera się widok na pasmo gór Pirin, co nadaje wdzięku i majestatu. Warto wziąć pod uwagę, że Bułgaria to trochę powrót do przeszłości, więc nie oczekujcie zachodniego standardu tylko przygotujcie się, że jest to we wschodnim nurcie w dużej mierze pamiętającym stary ustrój. Nie mniej jednak moim zdaniem nie ma w tym nic złego. Można doświadczyć w jednym miejscu przeplatania się nowoczesności ze starością. Można porównać sobie gdzie znajduje się aktualnie Polska i docenić kraj, w którym żyjemy. 

Dojazd. Jest do wyboru kilka możliwości, kwestia tego jakie fundusze i ilość czasu chcemy na to przeznaczyć. Trzeba przyznać, że nie ma tutaj dróg na skróty i okazać się może, że zarówno jedno jak i drugie rozwiązanie będzie stanowić podobny wydatek. 

  • pierwsza opcja to samolot. Można polecieć np. Z Warszawy do Sofi czyli stolicy Bułgarii, stamtąd należy wypożyczyć samochód, którym dojechać trzeba około 150km do Banska. Sama droga ze stolicy do kurortu to drogi krajowe, więc sam dojazd potrwa trochę czasu.
  • druga opcja to dojazd z Polski do Bułgarii samochodem. My wybraliśmy taką opcję. Tym bardziej, że pięknie się poskładało i wybraliśmy się razem ze znajomymi. Zatem jechaliśmy w 4 osoby jednym autem. Aby dojechać do Bułgarii warto przeanalizować mapę Europy i wziąć pod uwagę kilka aspektów:

– Kraje znajdujące się w Schengen oraz kraje znajdujące się w UE. 

a) Z racji pewnych ograniczeń (choćby braku aktualnego paszportu) musieliśmy ominąć Serbie. Teoretycznie trasa przez ten kraj zajmuje około 16godzin i wynosi około 1500km to nigdy nie wiadomo ile czasu spędzi się na granicach tego kraju. Nie mniej jednak przez całą Serbie poprowadzona jest autostrada, więc jazda samochodem jest komfortowa. 

B) my natomiast musieliśmy wybrać trasę alternatywną prowadzącą przez kraje, które znajdują się w EU i nasza droga wiodła przez: Czechy, Słowacja, Węgry, Rumunia, Bułgaria. Co do kilometrów jest podobnie jednak w Rumunii i Bułgarii nie ma praktycznie autostrad, więc cała podróż wyniosła w jedną stronę 19 godzin a z powrotem 20 godzin. Warto wziąć pod uwagę, że zarówno Rumunia jak i Bułgaria są po za Schengen w związku z tym na przejściach granicznych są kontrole co potrafi zabrać trochę czasu. Warto również zwrócić uwagę na przekroczenie Dunaju bo na tą chwilę są tylko dwa mosty, którymi można przejechać. Tam też potrafią zrobić się korki… Pod tym względem mieliśmy dużo szczęścia i bez utrudnień pokonaliśmy most Podul Calafat-Vidin a tym samym przejście graniczne pomiędzy Rumunią a Bułgarią. 

Noclegi, Restauracje, sklepy i ceny:

W samym Bansku jest do wyboru wiele miejsc noclegowych, w dużej mierze są to duże hotele, które przygotowane są pod sezon zimowy, więc część z nich nie funkcjonuje w sezonie letnim. Warto zrobić dobry przegląd miejsc ponieważ na zdjęciach wszystko potrafi wyglądać bardzo dobrze, a w rzeczywistości można otrzymać nie dokońca satysfakcjonujące lokum. My mieliśmy dużo szczęścia zarówno pod względem lokalizacji jak i standardu. Co prawda hotel znajdował się ponad 2km od lini startu i mety, ale jego dużą zaletą było to, że był ostatnim hotelem przed górami, w związku z tym z naszego pokoju był widok na góry. Naprawdę miło jest budzić się z widokiem na najwyższe pobliskie szczyty. Do tego do samego standardu hotelu nie można było mieć zastrzeżeń. Spory pokój około 40m2, czysty zadbany z małym aneksem kuchennym. My skorzystaliśmy z opcji all inclusive w związku z czym mieliśmy w pakiecie 3 posiłki. Oczywiście był to szwedzki stół, więc każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Pewien standard i powtarzalność była utrzymywana, więc po kilku dniach mogło się po prostu znudzić. Nie mniej jednak nie można było narzekać. Oprócz tego w hotelu był mały basen, jacuzzi oraz sauna, więc świetny element po zawodach. Co do samej lokalizacji, mając do dyspozycji samochód spokojnie można było zjechać w okolice centrum i zostawić na pobliskim darmowym parkingu, więc w żaden sposób nie stanowiło to problemu. Z racji tego, że było po za sezonem miejscowość raczej jest pusta i spokojna. 

Co do samych cen w Bułgarii a w naszym przypadku raczej tyczy się to miejscowości Bansko, bo na inne miejsca nie było już czasu. Trzeba przyznać, że aktualnie ceny są zbliżone do tych u nas w kraju. Nie ma co oczekiwać, że będzie taniej. Z moich obserwacji ceny w europie raczej się wyrównały. W związku z tym za obiad czy kawę w restauracji trzeba zapłacić porównywalną kwotę jak w Polsce. 

Warto dodać, że w Bansku znajdziecie restauracje i kawiarnie o różnym standardzie, my trafiliśmy na początku do świetnej restauracji Five M, która swoim wystrojem i poziomem nie odbiegała od zachodnich standardów. Bardzo miła obsługa do tego jedzenie na bardzo wysokim poziomie. Słuchając opinii z innych miejsc bywało różnie zarówno pod względem jakości jak i obsługi. Dlatego nie warto się zrażać tylko szukać a najlepiej czytać i patrzeć na opinie Google. 

W samym Bansku znajdziecie małe sklepiki, mały lokalny bazarek z owocami i trunkami oraz bardzo duży hipermarket. Jeśli ktoś chciałby zrobić konkretne zakupy to warto podjechać do marketu, bo wybór jest tam bardzo duży.