Dwa mózgi na końcu świata- cz. 3
Ostatni miesiąc stanął pod znakiem pakowania. Na szczęście udało się wszystko poskładać do kupy i czas zbierać się do wyjazdu. Dzięki skrupulatnemu podejściu i zadbaniu o szczegóły po raz pierwszy nie mamy problemu z nadmiarem bagażu.
Poniżej ostatnie części ekwipunku, które są nieodzowną częścią na wyjazd. Mam tutaj na myśli- ciuchy, jedzenie, apteczka, kosmetyczka.
Zacznę od tej najłatwiejszej:
Kosmetyczka:
– krem do opalania (jeden na dwóch) 70 gram
– pasta do zębów (Ajona- koncentrat) 40 gram
– szczoteczka do zębów (obcięta) 8 gram
– chusteczki nawilżone (25 szt.) 94 gram
– żel antybakteryjny (do bagażu podręcznego) 20 gram
– żel pod prysznic 40gram
– ręcznik mikrofibra (bagaż główny) 80 gram
– nivea 28 gram
– sztyft pod pachę (ucięty kawałek) 18 gram
wszystkie te elementy pakuje w worek strunowy z Ikei
Apteczka:
Z racji tego, że wybieramy się na odludzie a do tego wysokie góry tym razem apteczka jest bardziej rozbudowana i zawiera sporą ilość leków. Wszystkie listki z tabletkami pakuje w plastikowe pudełeczko, które ochroni je przed niepotrzebnym wyduszeniem. Pudełko waży 50gram więc nie rzutuje to w znaczący sposób na wagę bagażu a chroni medykamenty.
Poniżej lista lekarstw:
Smecta, Aspiryna, Amotaks, Unidox, Ibuprofen, Nifuroksazyd, Diuramid, Stoperan, Clemastiunum, tribiotic
Oprócz tego zabieram ze sobą: opaska elastyczna x2 (dwie różne szerokości), opatrunek jałowy, folia NRC, kompresy, plastry, rękawiczki gumowe, agrafki.
Ciuchy:
Lista jest dość szeroka i przemyślana. Myślę, że nie ma co się tutaj rozpisywać bo każdy dobiera do siebie odzież indywidualnie. Ja przemyślałem to w ten sposób, że jestem gotowy na każdą pogodę. Króluje tutaj złota zasada zwana „na cebulkę”.
Jedzenie:
Pozostaje ostatnia ważna kwestia czyli co zabrać ze sobą do jedzenia na 15 dni w góry. Oto mój system działania czyli podział na śniadania, przekąski, obiady i podwieczorek.
Na śniadania planuje: Kasza jaglana 100g + susze; Quinoa 100g + susze; Płatki owsiane 100g + susze
Przekąski: Bananito, Fit Bites, Lucho,
Obiad: zupka babci zosi + 100g makaronu, dodatkowo w rezerwie 4 liofilizaty
podwieczorek: kisiel + herbata
Jedzenie wyszło mi na poziomie 8kg.
Mocno liczę, że każdy poranek rozpocznę od Yerba Mate, które zakupie na miejscu 🙂
Wszystkie elementy sprzętu oraz jedzenia mam przeważone, więc po powrocie uzupełnię swój wpis. Tym czasem pakuje bagaż i zbieram się do wyjazdu.
Finalnie spakowany plecak waży około 22kg. W podręcznym bagażu będę miał ze sobą tylko kurtkę puchową i jedzenie na podróż do Santiego de Chile.