Czas goni nas

Dawno mnie tu nie było, bo ilość obowiązków przekroczyła moje granice. W końcu jednak nastał czas kiedy mam chwilę wytchnienia a tym samym powrót do dłuższych i codziennych treningów. Jak sami zdążyliście zauważyć przy wpisie po sudeckiej setce, działam w wielu miejscach. Ciężko jest wszystko pogodzić, ale uwierzcie mi, da się!

Lipiec był bardzo aktywny. Ilość zamówień imponująco duża a codzienne obowiązki bez zmian. W związku z tym, żeby pogodzić wszystko zrobiłem Monkowy maraton czyli tworzenie sandałów po nocach 🙂 Tym sposobem udało mi się wyrobić z zamówieniami i tydzień po sudeckiej startowałem w Jarosławcu w Międzynarodowym biegu po plaży na dystansie 15km. Ten wyjazd też mógłbym nazwać małym maratonem. Wyjazd w piątek po południu przyjazd na miejsce o 0.00, potem sobota na regenerację, czyli plażing smażing itd. Wszystko ładnie pięknie, ale jak to pogoda nad polskim morzem była przyjemna krótki czas. Akurat jak schłodziłem się w Bałtyku to zaszło słońce a potem zerwała się wichura i przyszedł deszcz. Niestety nie udało się zdążyć przed oberwaniem chmury i z plaży wróciliśmy cali mokrzy. Dzień minął szybko a start już w niedziele rano. Pogoda zmienną jest i w niedziele słońce mocno dogrzewało. Z racji tego, że za pierwsze miejsce była nagroda w postaci 1500zł zawody były bardzo mocno obstawione. Przyjechała grupa zawodników z Ukrainy, którzy zdominowali podium i miejsca w dziesiątce. Początek biegu jak zwykle zacząłem mocno i nie wiem czy mnie to trochę nie pokarało. Jakoś brakuje mi wytrzymałości tempowej. Bieg płaski jak na stole, upał i 5km po plaży z całego 15km dystansu. Najprzyjemniej biegło się po plaży gdzie przez cały odcinek chłodził człowieka powiew wiatru i szum morskich fal. W butach trochę chlupało bo przecież każdy chciał biec brzegiem 🙂 Zdecydowanie wolę górski klimat, strome podejścia i szybkie zbiegi. Jakoś strasznie męczy mnie długa prosta i mocne tempo. Szczególnie gdy dostrzega się człowieka, który jest reanimowany. Taki to właśnie incydent miał miejsce podczas biegu. Bywa i tak, przykre jest, że medycy przyjechali dość późno i dłuższą chwilę reanimację przeprowadzali biegacze. Historii dalszej tej sytuacji nie znam, więc nie będę zmyślał, wersji było dużo.

jarosławiec

Bieg jak sami widzicie pokonałem w butach. Jakoś średnio widziało mi się biec w sandałach przy 30oC na rozgrzanym asfalcie no i po plaży, która była częściowo kamienista. Rozsądek wziął górę. Jednak cały wyjazd i cały miesiąc mocno testuje nowy model sandałów. Jestem z niego bardzo zadowolony i najprawdopodobniej w najbliższym czasie wprowadzę go do sprzedaży! Wracając do wyjazdu to niedziela minęła niesamowicie szybko bo o 21.15 miałem autobus powrotny z Jarosławca do Wrocławia. Czyli czekała mnie cała noc w podróży. Rzekłbym i tyle odpocząłem nad morzem 🙂

jarosławiec2

No cóż o 7.30 rano byłem we Wrocławiu. Stąd odebrał mnie przyjaciel i ruszyliśmy do Sobótki na krótki przepak i dobre śniadanie. Dobrze, że wyspałem się w autobusie bo dzień był naprawdę długi i intensywny. Zgodnie z obietnicą tego dnia pojechaliśmy do Lubiąża montować pracę w Katedrze na dzień przed Slot Art Festiwal. Była to dla mnie wyjątkowa edycja tego festiwalu z racji tego, że po raz pierwszy na Slocie byłem w 2006 roku. Czas spędzony na terenie Klasztoru Cystersów zawsze wspominam dobrze. Co roku spotykam te same osoby, z którymi zawsze uwielbiam porozmawiać. Niesamowite jest to, że osoby te spotyka się tylko raz w roku a wrażenie jest takie jakby znało je się całe życie. Festiwal ten przyciąga niesamowitych ludzi, można tam spotkać prawdziwych pasjonatów i pozytywnie zakręconych ludzi. Sam fakt, że podczas Slotu odbywa się ponad 100 warsztatów potwierdza, że pojawiają się tam ludzie, którzy mają pasje. W pewnym sensie to właśnie Slotowi zawdzięczam swoją kreatywność i wykorzystanie jej w życiu. Zawsze patrzyłem z podziwem na ludzi, którzy tworzą, a teraz sam jestem jednym z nich. Może w przyszłości uda się, że i ja poprowadzę warsztat z biegania naturalnego.

No cóż w poniedziałek nie udało się zamontować wszystkiego, więc trzeba było wrócić we wtorek i dokończyć dzieło. Tak się złożyło, że zabrałem ze sobą podopiecznych z Akademii Kolarskiej i mieli oni możliwość zobaczyć od środka jak wygląda festiwal. Wszyscy byli zachwyceni i wdzięczni za wspólny dzień na terenie klasztoru. A ja wraz z przyjacielem w między czasie dokończyliśmy dzieło.

slot

slot2

slot3

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Dalsza cześć lipca wkrótce… 🙂