1-szy Półmaraton Sowiogórski
W ostatnim czasie liczba startów wzrasta lawinowo w związku z czym decyzja o starcie w półmaratonie Sowiogórskim zapadła w ostatniej chwili. Cykl intensywnych startów rozpocząłem od Krynicy Zdrój (6.09.2014) gdzie pokonałem 36km w górskim terenie, potem dwa tygodnie później Sobótczańska dziesiątka (20.09.2014), na którą zdążyłem zregenerować nogi po maratonie górskim, a teraz przyszedł czas na półmaraton Sowiogórski (27.09.2014) tak, żeby tydzień po wystartować w pierwszym górskim półmaratonie Ślężańskim (04.10.2014). Z biegu na bieg czuje się coraz lepiej co świadczy o rozsądnym trenowaniu i odpowiedniej regeneracji pomiędzy startami. Doświadczenie z Krynickiego maratonu zaprocenowało dobrym wynikiem na półmaratonie Sowiogórskim, a było to tak.
Startując w biegach górskich nie lubię przyglądać się i analizować każdego metra trasy, raczej patrzę na profil i myślę sobie no dobra najpierw lekki podbieg później zbieg, żeby potem był długi podbieg no dobra potem zbieg i podbieg, no dobra będzie fajnie. Tym razem recepta na bieg znów nie zawiodła bo było mnóstwo zabawy. Muszę przyznać, że bieg był bardzo ciekawy. Start przy schronisku Orzeł w związku z czym początek nie był ciężki. Wszystko zaczęło się od lekkiego podbiegu, który szybko się wypłaszczył, od jakiegoś 1-2km rozpoczął się długi zbieg bo skończył się na 4km. Średnie tempo było zabójcze, ale nie można było odpuścić tym bardziej, że nogi takie świeże i mocne. Efektem tego był czas 17min na 4km, ostatnio na sobótczańskiej dziesiątce biegłem wolniej 🙂 Biegnąc w dół myślałem sobie kiedy w końcu będzie podbieg no i doczekałem się, na 5km czekała na nas już wspinaczka pod strome zboczę, potem trochę się wyrównało dzięki czemu można było złapać oddech. Do 8km, na którym znajdował się punkt odżywczy prowadziła płaska szutrowa droga, na której można było złapać równe mocne tempo. Na punkcie skusiłem się na suszone morele i banana nie zapominając o izotoniku. Może straciłem minutę, ale szybko ją nadrobiłem wyprzedzając dwie osoby w docelowym podbiegu na Wielką Sowę. Potem pozostał już długi zbieg, na którym nadrobiłem bardzo dużo wyprzedzając około 4 osób. W ostatnim czasie popracowałem nad tym elementem dzięki czemu wykręciłem świetny czas na zbiegu, endomondo zarejestrowało w pewnym momencie średnią 2:45min/km. No dobra czas przyjemnego kamienistego zbiegu, czas na kolejny podbieg. Jednak zanim rozpocząłem kluczową wspinaczkę był już 14km na którym kolejny punkt odżywczy czyli izotonik i banan. Od tego momentu kilometry pokonywałem z Klubowym kolegą. Trochę wjechałem mu na ambicję doganiając go. Sam byłem zdziwiony bo wiem, że jest dużo mocniejszy ode mnie. Była to jednak przyjazna rywalizacja, która napędzała nas do przesuwania się ciągle do przodu. Na tym etapie nie było już łatwo, powoli zaczynała pracować głowa, bo kolejne wzniesienie dawało się odczuć. Po doświadczeniach z Krynicy wiedziałem, że mam silne nogi i mogę pozwolić sobie na szybszy oddech i nie odpuszczanie tempa. Cały czas procentowało to dobrym wynikiem. Najpierw jedno wzniesienie potem wypłaszczenie, które zmieniło się na kolejny długi i wyczerpujący podbieg. Stawka cały czas się mieszała, rywalizacja przebiegała między 4 osobami. W końcu ja wraz z biegaczem z Wałbrzycha wysunęliśmy się na przód. Kilometry do mety zmniejszały się, a zmęczenie potęgowało się, ale w końcu zbieg na 18,5km choć w głowie świadomość, że na koniec czeka nas podbieg pod schronisko orzeł, który na odcinku 500m ma prawie 100metrów przewyższenia. Na zbiegu gnałem ile fabryka dała nogi niosły mnie same, dzięki czemu klarowała się moja przewaga nad klubowym kolegą. Jednak nastał ostatni podbieg, na którym nie było mocnych, każdy szedł pod górę, jednak ja nie byłem tak szybki, co w konsekwencji spowodowało, że kolega dogonił mnie na 100 metrów przed metą. Mówi się trudno, ale było bardzo fajnie 🙂
Podsumowując: profil i trasa biegu jak najbardziej anglosaska co idealnie mi pasowało. Dzięki temu udało mi się ustanowić swój życiowy rekord na dystansie półmaratonu w postaci 1h 49min. Dotychczasowy rekord miałem w półmaratonie ślężańskim 1h 52min w marcu tego roku. Oprócz tego zająłem 23-msc w klasyfikacji generalnej (na ok. 150 osób) oraz 6 miejsce w kategorii wiekowej. Do tej pory to mój najlepszy rezultat. Trzymajcie kciuki za start w Górskim Półmaratonie Ślężańskim, który już za tydzień!!