Wspin na Sardynii cz.2 fotorelacja
Dzisiaj nie mam weny na pisanie, więc będzie fotorelacja. Czyli zdjęcia plus krótkie opisy 🙂
To miejsce naprawdę mnie urzekło. Wrzucam je po raz drugi bo myślę, że warto. Zdjęcie zrobione z części zwanej Cala Fighera 5km od centrum Cagliarii.
Magiczna zatoka, w której mieliśmy przyjemność się wspinać. Akurat jesteśmy przy czwórkowych drogach, o których pisałem w poprzednim wpisie. Słońce jak co dzień dawało ostro popalić 🙂
Widok z jednego ze stanowisk 🙂 Niesamowite wrażenia związane z przestrzenią. Skały wyrastające z morza zawsze robią mega odczucia.
Ciepła i błękitna woda kusiła swoim wdziękiem. Nie mogliśmy odpuścić kąpieli w tej jakże pięknej zatoce 🙂 Oczywiście nie byliśmy sami. Mimo, że wszędzie na dojściu do owej zatoki były znaki zakazu wchodzenia to w tej dyskretnej zatoce przebywało paru Włochów, którzy korzystając z intymności łapali promienie słońca na całej swojej płaszczyźnie 🙂
Pierwsze próby wstawiania się w drogę „Grongo”. Mimo tego, że droga była wyceniona na 5c to dawała trochę popalić. Szczególnie pierwsze wpinki, które były dość daleko.
Sandały były niezastąpione na tym wyjeździe. Przez 10 dni nie ściągałem ich z nóg. Towarzyszyły mi na każdym kroku. Zarówno podczas drogi w skały jak i przy asekuracji przez wchodzenie do morza, wyjście na miasto i biwak. Jednym słowem Monki zrobiły kawał dobrej roboty 🙂
Chwila na refleksje też była potrzebna 😉
Przepiękny widok na latarnię morską. Po dniu wspinaczki oraz kąpieli morskich wybraliśmy się na jeden z najwyższych punktów części Cala Fighera. Znajdowały się tam ruiny jakiejś starej zabudowy. Widok zapierał dech w piersiach.
Dzień kończymy przy grotta di san Giovani w miejscowości Domusnovas. To kolejny rejon wspinaczkowy do którego docieramy. Tak jak już wcześniej wspomniałem odwiedzamy tutaj region zwany „Baby Parking” i robimy tam 9 dróg wspinaczkowych. Dnia kolejnego wybieramy drogi powyżej groty w regionie zwanym „Arrampicantro”. Jest tam do wyboru aż 40 dróg. My realizujemy z nich 8. Wyceny tutaj są od 4c do 7b+, więc dla każdego coś miłego. My skupiliśmy się na 6a. Tutaj udało mi się poprowadzić bardzo fajną drogę o wycenie 6a+ o nazwie „Pastamatic”. Droga o długości 20metrów z różnymi elementami technicznymi. Zrobienie jej OS dało mi sporo radochy 🙂 Dzień jak zwykle kończymy w pizzeri Lelle. Biwak po drugiej stronie groty w namiocie 🙂
Jacek szykuje się do kolejnej drogi. Jak widać słońce nie odpuszczało. Czasem skały były tak nagrzane, że parzyły w palce. Mimo wszystko cały czas uśmiech na twarzy i radość z każdej drogi i dobrej zabawy. Chociaż czasem drogi potrafiły zaskoczyć swoimi trudnościami i problemami do rozwiązania. Dzięki temu było dużo więcej zabawy i przyjemności ze wspinania
Mimo, że przed wyjazdem zaopatrzyłem się w buty wspinaczkowe bardziej „papciowate” to dzięki wysokim temperaturą stopa na tyle mocno się zwiększyła, że po paru drogach palce u nóg bolały niemiłosiernie. Ulgę przynosiło ściągnięcie butów i założenie Monk-ów.
Byliśmy pod wrażeniem jak dobrze obite są drogi. Każde stanowisko to kółko dzięki, któremu można było spokojnie zjechać.
Jeśli zastanawiacie się jakie widoki towarzyszyły nam podczas wspinaczki przy grocie to myślę, że to zdjęcie rozwieje wasze wątpliwości 😉 Przestrzeń i ogrom gór na Sardynii robi niesamowite wrażenie. Psycha naprawdę pracuje 🙂
Tak to właśnie wygląda jak człowiek jest wpięty na stanowisku i podziwia krajobraz. To co pod nim z czasem nie robi wrażenia, a raczej to co jest w okół niego. Nie zmienia to faktu, że trzy razy sprawdza się czy aby na pewno dobrze się przewiązało. Jeden błąd może kosztować życie. Lot z 30 metrów może być tylko śmiertelny.
A tak wygląda rola asekuranta. Lina długo długo nic i partner walczący z drogą. Czasem zastanawiasz się co on tam długo robi. Przeskakujesz z nogi na nogę a kolega walczy ze swoimi słabościami i pokonuje kolejne problemy drogi.
Takie oto formy skalne towarzyszyły nam powyżej groty. Sporo dziurek, otworów a nawet małe groty podczas wspinaczki. Niesamowicie piękne formy skalne robiące wrażenie.
Monki, ekspresy i te sprawy… 🙂
Każdy dzień na Sardynii kończymy w pizzeri. Do naszych ulubionych należała pizzeria Lelle w Domusnovas. Serwowali tam niezwykle dobre pizze, które każdego dnia wprawiały nas w zachwyt i euforię. Do tej pory śnią mi się po nocach. Niestety udało nam się przerobić tylko połowę menu 🙂 https://www.pizzerialelle.it/