Follow Your Dreams
Sezon zimowy to czas na projektowanie nowych modeli i wstępne testy, ale nie tylko! Zima to czas kiedy można zdecydować się na różnego rodzaju aktywności: puchowanie na snowboardzie, biegówki czy po prostu spędzenie czasu w górach. Im jestem starszy tym bardziej doświadczam i doceniam tej magii, która znajduje się w lesie. Temat górski jest tak szeroko pojęty, że aż czasem mnie to przeraża. Jednak jedno wiem na pewno, las, góry i przyroda potrafią pochłonąć. Niesamowite jest to jak szybko biegnie tam czas. Człowiek nie zastanawia się nawet nad tym która jest godzina gdy nagle okazuje się, że już zaczyna robić się zmrok.
To tylko tytułem wstępu, a tak naprawdę to po ostatnim wyjeździe mam trochę refleksji. Najpierw jednak chciałbym nawiązać do ostatniego wypadu, bo przyniósł on masę pozytywnej energii. Ostatnio na ściance wspinaczkowej zgadałem się ze znajomym na temat wspólnego wyjazdu do Czech na lodospady. Nigdy wcześniej nie miałem okazji na stricte wspinaczkę w lodzie. To co wcześniej robiłem to raczej chodzenie po górach w różnym terenie. Występowały tam co prawda elementy wspinaczki, jednak nigdy nie występowały tam pionowe ściany pokryte lodem. Muszę przyznać, że wspinaczka lodowa należała do sfery marzeń, jednak wcześniej nie miałem możliwości, dlatego nie mogłem odmówić i wybrałem się w czteroosobowym składzie na tego typu wypad. Chłopaki zaopatrzeni są w sprzęt- to znaczy odpowiednia ilość śrub lodowych, raki, czekany, liny połówkowe. Dzięki temu mogłem skorzystać chociażby z czekanów, żeby spróbować tej pięknej walki w lodzie.
Najważniejsze w tym wszystkim jest zapał i chęć czyli jednym słowem pasja. Wyjazd bardzo wcześnie rano bo musiałem wyjechać o 5.30, na dworze mróz i lekki powiew wiatru. Nie stało to jednak na przeszkodzie do realizacji celu. Po przyjechaniu do Spindlerowego Młyna wyruszyliśmy w stronę lodospadów. Byliśmy pierwszą ekipą tego dnia, która wyruszyła pod lody. Stety niestety aby dotrzeć do wymarzonego miejsca trzeba pokonać odcinek około 4,5km. Wiadomą sprawą jest, że na plecach trzeba nieść parę kilo sprzętu. Na dworze -12oC, zimny przeszywający wiatr. Droga mija dość szybko, a plecy lekko mokre. Zbaczając ze szlaku wchodzimy pod ścianę, jest niesamowicie piękna i lodowa. Czas wypakować sprzęt i przejść do działania. Tego dnia pogoda nie jest łaskawa. Wspomniane -12oC nie robi wrażenia, ale silny wiatr, z podmuchami śniegu strasznie wychładza. Na początku asekuracji ręce dosłownie odpadają. Przeszywa je niesamowity chłód i skostnienie. Jednak po wstępnym przymrożeniu i zagrzaniu potem zimno już nie dokucza. Wspinaczka w tego typu warunkach jest naprawdę wymagająca i sprawdzająca charakter człowieka. Cały czas odczuwa się dyskomfort zimna i pewnego rodzaju walki. Ściągając łapawice, żeby zawiązać line szybko wychładza się palce, nie mówiąc o karabinkach czy HMS, które przyklejają się do ręki. Jednak właśnie ten klimat nadaje niesamowity urok. Nie mówiąc już o pięknym wspinaniu w lodzie. Wbijanie raków potem czekanów w grubą bryłę lodu jest czymś trudnym do opisania. Trzeba przyznać, że jest to naprawdę wymagająca sprawa. Uderzenia muszą być dość mocne i precyzyjne. Niestety lewą rękę mam dużo słabszą niż prawą i część uderzeń po prostu odbija mi rękę. Super jest uczucie kiedy stoi się 20metrów nad ziemią zawieszonym na czekanach, stojąc na 4 zębach raków. Wspaniałym jest również to, że na jednej linii wspinaczkowej za każdym razem idzie się inaczej. Pionowa ściana lodu daje dużo możliwości. Szkoda tylko, że czas tak szybko leci i trzeba już wracać… mam nadzieje, że to nie ostatni wyjazd.
Zbierając doświadczenie w różnych sportach dostrzegam, że wspinaczka lodowa a dalej idąc wspinanie w długich drogach mikstowych jest bardzo wymagająca. Aby podjąć się takiego wyzwania trzeba mieć doświadczenie i odpowiednie przygotowanie: zarówno fizyczne, psychiczne jak i sprzętowe. Tego typu alpinizm jest naprawdę trudny i wymagający. Mi po paru machnięciach czekanem spuchły ręce, a co dopiero mówić o jakiejś drodze wielowyciągowej. Jednak trening czyni mistrza, więc nie pozostaje nic innego jak zabrać się do pracy i marzyć o kolejnych wyzwaniach.
„Góry nie są stadionami, na których zaspokajam ambicje zwycięzcy, są katedrami, w których praktykuję moją religię”
Anatolij N. Bukriejew