Relacja z biegowej pielgrzymki do Częstochowy!

Relacja Zbyszka, który jest posiadaczem Monków już od roku czasu.

„Tak jak Ci opowiadałem braliśmy z moją żoną Grażynką udział w sztafetowej pielgrzymce do Częstochowy. Program był taki aby w ciągu 2 dni pokonać biegiem ~ 160 km. Było nas 12 biegaczy, którzy co 5 ÷ 10 km wymieniali się na trasie przekazując sobie krzyż. W czasie jak jedni biegli pozostali odpoczywali w busie, który jechał przez całą drogę z nami. Ambitnie postanowiłem złamać zasadę biegu sztafetowego i od samego początku ruszyłem biegiem w kierunku Jasnej Góry, oczywiście w sandałach 🙂
Uczestnicy biegu się zmieniali a ja cały czas trwałem na trasie biegowej. Początkowo dawałem radę i utrzymywałem im kroku (a nawet prowadziłem), jednak im więcej kilometrów miałem w nogach tym coraz trudniej było mi dotrzymać im tempa (również mojej Żonce 🙂 ). No ale co tam nie dawałem się i biegłem.
Piękna pogoda, słońce nazr2s niebie, sandały na nogach i Boża Miłość w mym serduchu dodawały mi sił abym trwał dalej w tym biegu. Kilometry uciekały, czas się dłużył, ja biegłem coraz wolniej aż w końcu 10 km przed pierwszym noclegiem nie wytrzymałem. Moje nogi po przebiegnięciu 70 km odmówiły posłuszeństwa (pęcherze na stopach popękały) i nie mogłem znieść bólu, który był coraz mocniejszy z każdym krokiem. Koledzy i Żona pomogli mi zdecydować abym przestał biec i przesiadłem się na rower aby jeszcze te ostatnie 10 km być w ruchu i dotrzeć do „półmetku” u Sióstr Antoninek w miejscowości Wieluń. Dzień zakończyliśmy wspólną modlitwą, a ja dodatkowo opatrywaniem ran.
Pierwszą połówkę przebiegłem w Luna Sandals, które z racji wykończenia gumowego spowodowały odparzenia na spodach stóp wraz z przerwaniem powstałych ran.
Na drugi dzień zdecydowałem się założyć sandały Monk Sandals z wyściółką skórzaną. Miałem nadzieję że będą lepsze z racji wykończenia ich skórą naturalną. I nie myliłem się, po włożeniu ich na nogi moje stopy odżyły i były gotowe do dalszej drogi ku Jasnogórskiej Pani. Mieliśmy przed sobą ~ 80 km.
Początkowo musiałem się rozruszać, co trwało jakieś 10 km, po których nabrałem wiatru i biegłem przed siebie. Im więcej kilometrów miałem w nogach, tym więcej biegłem głową, wiarą, wewnętrznym szczęściem, które opanowało cały mój umysł i nadawało siły by się nie poddawać. Ale niestety i tu moi współpartnerzy na 5 km przenieśli mnie na rower. Po tym odpoczynku znowu ruszyłem biegiem do celu. Otrzymałem krzyż, który już do mety nikomu nie oddałem (biegłem tak z nim przez 30 km).
W sumie przez dwa dni przebiegłem 145 km w sandałach i było to wspaniałe uczucie.zr3s
Wiara, Nadzieja i Miłość połączona z pasją biegania (biegania bliskiego naturze „sandały”) dała mi siłę aby pokonać ten dystans i nadać temu głęboki sens duchowy. Ten bieg, mimo że nie były to zawody, nikt nie czekał na mecie z medalem i posiłkiem, był dla mnie czymś o wiele więcej niż najwspanialsze zawody – był biegiem po uzdrowienie duszy i poznania miłości Chrystusa do nas.
Podczas tego biegu uświadomiłem sobie, że Pan Jezus również chodził w sandałach, w sandałach przeszedł również Drogę Krzyżową, więc jak on dał radę to my możemy go naśladować – dla mnie Chrystus był w tym wymiarze „prekursorem biegania / pielgrzymowania w sandałach”.

W tym roku też szykuję się na pielgrzymkę biegową, planowana jest ona w dniach 30 ÷ 31 lipiec 2015, którą jeżeli Bóg pozwoli przebiegnę w całości w sandałach Monk Sandals z wyściółką skórzaną (moja Żona też będzie ze mną i tym razem założy Monki).

p.s.
Drugą połówkę (mimo zmęczenia) przebiegło mi się łatwiej, bieg w Monkach był wygodniejszy dla stóp.”

Zbyszko R.