Chudy Wawrzyniec

Prawie miesiąc bez startów wywoływał chęć pościgania się. Nadarzyła się ku temu okazja, bo udało mi się odkupić pakiet na Chudego Wawrzyńca. Lipiec był dobrym czasem na regenerację po sudeckiej setce a tym samym skupieniu foto-uchw16_01_mkd_20160806_100856_1się na mocnym treningu. Starałem się nadrobić zaległości w wytrzymałości tempowej. Dzięki treningom w stylu 4x1km czy 6x800m, 10x400m złapałem trochę prędkości i rytmu biegowego. Ostatni tydzień przed startem to już tylko przebieżki nie licząc treningów rowerowych z akcentami tempowymi czy podjazdowymi. W końcu miałem spokojną głowę i mogłem wystartować sobie w zawodach nie myśląc o niczym innym.

Wszystko złożyło się idealnie bo mogłem zabrać się na bieg ze znajomymi biegaczami z Wrocławia. Ekipa mega pozytywna wśród której spędzanie czasu to istna przyjemność. Mimo, że nie znamy się zbyt długo a nawet w ogóle miałem wrażenie jak bym znał ich od lat. Wiele rzeczy po prostu odbywało się bez słów. Jednak jak nadaje się na tych samych falach to jest dużo łatwiej i przyjemniej.

W przeciwieństwie do piątkowej pogody, sobota była deszczowa, wietrzna i chłodna. Z racji tego, że spaliśmy w szkole, już w nocy pogoda wzbudzała największe poruszenie. Człowiek sobie spokojnie śpi, a ktoś obok już się stresuje, że pada, że zimno, że tragedia i w ogóle. Jakie to ma znaczenie. Trzeba cisnąć i tyle. Fakt, że fajnie byłoby zobaczyć wschód słońca, piękny krajobraz, ale pogody się nie wybiera, trzeba pogodzić się z faktem deszczowej aury.

Jakoś nigdy nie chce mi się dogłębnie analizować trasy i tego co mam do pokonania. Wole podejść trochę spontanicznie do pokonywanych przewyższeń i kilometrów. Jedyne na co patrze to na tętno, żeby po prostu nie przesadzić. Tym razem założyłem mocniejszy start a tym samym oszacowałem średnie tętno na 165 ud/min. Dużo się nie pomyliłem bo średnie tętno wyszło mi 164ud/min. W związku z tym wiem, że dałem z siebie wszystko. Dzięki temu nie mam myśli, że mogłem więcej, że słabo, że trzeba było szybciej. Jestem narazie na takim poziomie jakim jestem i trzeba się z tego cieszyć. Doceniać to, że trasa nie sprawiła mi problemu, że bardzo dużo biegłem, że fajnie pokonywało mi się techniczne zbiegi na których wyprzedzałem, że byłem w stanie utrzymać tempo, które sobie narzuciłem.

Dobra koniec biadolenia może napisze coś o samym biegu.

Jako jeden z nielicznych biegów Chudy Wawrzyniec daje możliwość wyboru trasy. Na 42km wybiera się czy leci się 53km czy 83km. Po podjęciu decyzji dostaje się opaskę na rękę, która potwierdza wybór trasy. Tym sposobem otrzymałem czerwoną opaskę z napisem 50km Chudy Wawrzyniec 🙂

chudy2

Trasa-80-profil-2016

Bardzo fajnie zrobione opisy i profile trasy

Pogłoski głosiły, że Chudy Wawrzyniec to jakiś niesamowity bieg, w którym panuje mega atmosfera i wszystko jest full wypas i w ogóle. W znaczący sposób zachęciło mnie to do wydania dość konkretnej kwoty na start i wzięcia udziału w w/w biegu. Szczerze mówiąc nie porwała mnie jakoś ta organizacja i atmosfera. Uważam, że wszystko było w porządku, na nic nie można narzekać, ale bez przesady, żeby były jakieś fajerwerki. Fakt jest taki, że organizatorzy bardzo mili i przyjaźni. Zadbali o pewne szczegóły i drobiazgi. Np. przy odbiorze pakietu na nr startowy przyklejana była naklejka z godziną wyjazdu na start oraz o tym, że nocuje się w szkole. Bardzo fajna była również opcja noclegu w szkole za jedyne 10zł. Wszystko na miejscu nigdzie nie trzeba było jeździć. Meta oddalona o jakieś 100m od noclegu, czyli po biegu szybki prysznic a potem catering. Widać, że organizatorzy przygotowali się na mega upał bo na mecie było wiele zgrzewek piwa, a tu taki psikus, że było zimno i nikt nie miał ochoty 🙁 Co do trasy to ze względu na warunki nie miała żadnego uroku. Cały bieg w lekkim deszczu, we mgle i strasznym wietrze na grani. Oprócz tego ślisko, dużo błota i po jakimś czasie mokro w butach. Jak dla mnie dużym minusem jest tylko jeden punkt odżywczy na trasie 53km. Trochę dłużyło się zanim wpadłem na 38km, na którym znajdował się punkt. Dzięki temu, że była taka temperatura na szczęście wystarczył mi 1l izotoniku. Przy wyższej temperaturze trzeba by było zabrać ze sobą dodatkowe 0,5l picia. Myślę, że w znaczący sposób pogoda wpłynęła na atmosferę i klimat biegu. Trudno oczekiwać, żeby wszyscy zawodnicy piwkowali i śmiali się na mecie kiedy po prostu było zimno, trzeba było pójść się przebrać i ogrzać.

Poniżej piękny wykresik wysokościowy z biegu i parę parametrów, które zanotował zegarek 🙂

chudy wykres

Parametry:

Dystans: 52,26km

czas: 6h06min

śr. prędkość: 8,6km/h

przewyższenie: +/- 2000m

max. prędkość: 16,9km/h

najszybszy kilometr: 4,33min/km

śr. tętno: 164ud/min

kalorie: 3700kcal

wyniki: http://bgtimesport.pl/online/open/zaw_id/181

analiza zajmowanej pozycji: http://chartee.pl/competition?eid=chudy_wawrzyniec_2016_50km&number=911

chudy

 

foto-uchw16_01_mp_20160806_090110

foto-uchw16_01_mta_20160806_055226

 

foto-uchw16_01_mtr_20160806_055312_2