27 Sudecka setka

Po starcie w Biegu Kreta strasznie spodobały mi się ultramaratony. W związku z tym wyznaczyłem sobie kolejny start w rozsądnym terminie. Po kwietniowych 64km skutecznie odpocząłem tak aby następnie przeprowadzić wymagający plan treningowy, który miał przygotować mnie do startu w Sudeckiej Setce. Warto zwrócić uwagę na to, że celem nie była tytułowa setka a zaledwie 72km, które miała swoją osobną klasyfikację. W maju wykonałem kawał solidnej pracy w postaci bardzo ciężkich treningów oraz wielu startów na krótkich dystansach. Forma cały czas rosła, w związku z czym nie obawiałem się dystansu podczas czerwcowych zawodów.10847989_642755472527913_1327740200557012065_n

Zgodnie z planem 19 czerwca o godzinie 22 wystartowałem razem z ponad 400 osobami na trasę sudeckiej setki. Należy zwrócić uwagę, że część osób startowała na dystansie maratonu, część na 72km a część na 100km. Od samego startu grupa dość mocno się podzieliła. Ja mając pewne doświadczenie trzymałem swoje tempo a dokładnie rzecz biorąc tętno. Starałem się nie przekraczać pewnych progów, tak aby nie stracić zbyt wiele siły na samym początku. Mimo, że tętno było miarowe to tempo było dość mocne. Nie spodziewałem się, że jestem w stanie tak szybko biegać na takim dystansie. Pierwsze dziesięć kilometrów pokonaliśmy w godzinę czasu co dało średnią prędkość 10km/h, podobnie było po 20km. Jednak kolejne kilometry przyniosły parę podbiegów, a konkretnie po 30km rozpoczęła się wspinaczka na Chełmiec. Podbieg dość nietypowy bo ni to płasko ni to stromo. Dlatego przyjąłem sprytną taktykę 4 minuty biegu na 1 minutę marszu. Dzięki takiej technice udało mi się wyprzedzić około 10 osób. Na punkcie, który znajdował się na szczycie wziąłem tylko dwa łyki wody i pognałem w dół w stronę Boguszowa- Gorce gdzie znajdowała się meta maratonu a tym samym przepak dla zawodników biorących udział na ultra dystansie. Dzięki krótkim czasom spędzanym na punktach wodno- żywnościowych udawało mi się wyprzedzać poszczególne osoby. Nie da się ukryć, że jest to taktyka biegu, czyli odpowiednie przygotowanie się pod względem technicznym czyli ile zabrać wody i jedzenia na trasę. Na 42km owego maratonu przybiegłem po 4 godzinach i 44minutach. Mój zegarek pokazał prawie 44km, więc rozbieżność jakaś była. Fakt jest taki, że to mój rekord w maratonie, bo nigdy nie biegłem maratonu 🙂 Na przepaku nie spędziłem wiele czasu. Przebrałem koszulkę zabrałem żele i pognałem w dalszą część trasy. Tym razem większą jej część pokonałem w samotności. Kilometrów nie liczyłem, ale za to patrzyłem na zegarek i skrupulatnie co 15min piłem wodę a co godzinę jadłem batona, albo żela. Dzięki temu do samego końca miałem zapasy energii. Samotność w nocy w ogóle mi nie przeszkadzała. Świetnie oznaczona trasa nie przysporzyła żadnego problemu. Trzeba jednak było być czujnym i ostrożnym. Bo chwila zamyślenia mogła spowodować zgubienie trasy. W pewnym momencie zacząłem mieć świadomość, że uda mi się zrobić lepszy czas niż zakładałem. Założenie początkowe to średnia prędkość 8km/h co dałoby 9 godzin na dystansie 72km. Dzięki zawziętości i ambicji cały czas biegłem, jedynie na ostrych podejściach przechodziłem do marszu, w którym i tak miałem prędkość w okolicach 6km/h. Cały bieg kosztował mnie masę energii a dokładnie 4500 spalonych kcal. Jednak warto było! Cały dystans pokonałem z czasem 8h 22min co dało średnią prędkość 8,7km/h. Muszę powiedzieć, że nie miałem kryzysów. Jedynie pod koniec nogi bolały, ale to całkiem normalne po takim kilometrażu. Ważne jest nastawienie i dążenie do celu, a to wyszło w pełni. Dlatego na mecie 72km byłem 9 w open wbiegając na metę razem z 8 zawodnikiem, co ciekawe do piątej osoby mieliśmy tylko 8 minut straty.

Dla ciekawych trochę cyferek z zegarka:

Dystans: 73,21 km

Czas: 8h 22min 55sek

Średnie tętno: 159

Średnia prędkość: 8,7km/h

Max prędkość: 15,2 km/h

Najszybszy kilometr: 4,37 min/km

Spalone kalorie: 4685kcal

Przewyższenia: +2825/-2877

PS niektórzy na pewno zastanawiają się czy biegłem w sandałach. Odpowiem szczerze: jeszcze nie jestem gotowy, żeby podjąć się takiego dystansu w sandałach, ale są ludzie, którzy tego dokonali. W sudeckiej setce brał udział mój dobry znajomy Zbyszko, który startował w Monkach i przebiegł 100km w sandałach w czasie około 13 godzin. Wielki szacun dla niego! Jestem pełen uznania dla jego osoby i tego ile kilometrów biega w Monkach tygodniowo.

Filmik ze startu:

Na stronie sudeckiej setki znajduję się relacja z wynikami:

http://www.osir-boguszow.eu/index.php/kalendarz-wydarzen/icalrepeat.detail/2015/06/19/46/-/27-sudecka-100

26ss_profil_trasy

Profil Trasy

 

 

 

26ss_mapa_trasy

Trasa